Transformacja energetyczna w transporcie publicznym nabiera w Polsce tempa. Samorządy, które jeszcze kilka lat temu ostrożnie przyglądały się elektromobilności, dziś masowo wymieniają floty autobusowe na pojazdy zeroemisyjne. W tej rewolucji coraz większą rolę odgrywają dostawcy z Azji, którzy skutecznie konkurują z europejskimi gigantami. Import z Chin w sektorze taboru miejskiego przestał być synonimem kompromisu jakościowego – stał się realną alternatywą, którą wybierają kolejne polskie miasta.
Yutong, BYD i inni – chińskie autobusy na polskich ulicach
Chińska ekspansja na polski rynek autobusów elektrycznych ma konkretne twarze. Liderem jest Yutong – największy producent autobusów na świecie, którego pojazdy można spotkać już w kilkunastu polskich miastach. Za dystrybucję odpowiada firma Busnex, która z powodzeniem wprowadza tę markę do samorządowych flot.
Białystok, gdzie na liniach komunikacji miejskiej kursuje już 20 elektrycznych Yutongów E12, to jeden z najlepszych przykładów udanego wdrożenia. Polkowice, Jelenia Góra, Łomża czy mniejsze ośrodki na Warmii i Mazurach również zdecydowały się na pojazdy ze Wschodu. W Warszawie Miejskie Zakłady Autobusowe zamówiły łącznie 48 autobusów Yutong U12 po pozytywnych testach eksploatacyjnych. Skala zjawiska robi wrażenie – to już nie pojedyncze egzemplarze kupowane na próbę, lecz całe floty liczące dziesiątki pojazdów.
Jak wygląda proces importu autobusów? Homologacja i dostosowanie
Sprowadzenie autobusu elektrycznego z Chin to znacznie więcej niż tylko zamówienie i transport. Każdy pojazd musi przejść rygorystyczną procedurę homologacji europejskiej, która potwierdza spełnienie wszystkich norm bezpieczeństwa pasażerów obowiązujących w Unii Europejskiej. Certyfikacja UE obejmuje dziesiątki testów – od wytrzymałości konstrukcji, przez systemy hamulcowe, po emisję hałasu.
Dopuszczenie do ruchu wymaga także dostosowania pojazdów do polskich warunków. Chodzi przede wszystkim o adaptację do warunków zimowych – wzmocnione ogrzewanie, odpowiednie baterie trakcyjne zachowujące parametry w niskich temperaturach oraz systemy zapobiegające oblodzeniu. Równie istotna jest integracja z lokalnymi systemami informacji pasażerskiej, polskojęzyczne menu w komputerach pokładowych czy kompatybilność z używanymi przez przewoźników systemami biletowymi.
Cena kontra jakość. Chiński elektryk vs. Solaris i Mercedes
Czy import z Chin faktycznie oznacza oszczędności? W przetargach publicznych cena autobusu elektrycznego od chińskiego producenta bywa nawet o 15-25% niższa niż porównywalnego modelu od Solarisa czy Mercedesa eCitaro. To argument nie do przecenienia dla samorządów gospodarujących publicznymi pieniędzmi.
Jednak stosunek ceny do jakości to nie tylko kwota na fakturze. Całkowity koszt posiadania obejmuje także koszty eksploatacji, serwis gwarancyjny i pogwarancyjny oraz dostępność części zamiennych. Yutong oferuje gwarancję na baterie wynoszącą 10 lat lub milion kilometrów, a firma zapowiada wprowadzenie akumulatorów z 15-letnią gwarancją i żywotnością do 1,5 miliona kilometrów. Zasięg na jednym ładowaniu w modelach miejskich jak Yutong E12 przekracza 400 kilometrów, a międzymiastowy IC12E osiąga nawet 675 km. Dystrybutorzy zbudowali sieci serwisowe z punktami w Krakowie, Olsztynie i Białymstoku, zapewniające szybką reakcję na zgłoszenia.
Szansa dla miast czy zagrożenie dla polskiego przemysłu?
Rosnący import z Chin budzi zrozumiałe pytania o przyszłość polskiego przemysłu motoryzacyjnego. Solaris Bus & Coach, krajowy czempion z Bolechowa, od lat dominował na rodzimym rynku i odnosił sukcesy eksportowe. Konkurencja rynkowa ze strony azjatyckich graczy wymusza na nim ciągłe innowacje i optymalizację kosztów.
Sytuacja jest złożona. Miasta szukają oszczędności dla podatnika, a dofinansowania z Unii Europejskiej oraz programy takie jak Zielony Transport Publiczny nie narzucają ograniczeń co do pochodzenia taboru. Z drugiej strony każdy autobus kupiony za granicą to potencjalnie miejsca pracy utracone w Polsce. Czy samorządy powinny kierować się patriotyzmem gospodarczym, czy zimną kalkulacją ekonomiczną? Zbalansowane podejście zakłada zarówno wspieranie lokalnych producentów, jak i zapewnienie pasażerom najlepszego możliwego taboru.
Okiem pasażera – jak jeździ się chińskimi elektrykami?
Dla przeciętnego pasażera ZTM czy MPK pochodzenie autobusu ma drugorzędne znaczenie. Liczy się komfort podróży, a ten w przypadku chińskich elektryków stoi na wysokim poziomie. Pierwszą rzeczą, którą zauważają podróżni, jest cisza – brak charakterystycznego warczenia silnika spalinowego i wibracji sprawia, że rozmowa czy słuchanie muzyki staje się przyjemnością.
Nowoczesne autobusy elektryczne z Chin oferują klimatyzację, ładowarki USB dla pasażerów, ergonomiczne siedzenia i przestronne wnętrza. Płynność jazdy wynikająca z natury napędu elektrycznego doceniają szczególnie osoby starsze i rodzice z dziećmi. Wyciszenie wnętrza i brak spalin to argumenty przemawiające do mieszkańców miast zmęczonych hałasem i smogiem.
Czy przyszłość polskiej komunikacji należy do Azji?
Import z Chin stał się stałym elementem krajobrazu przetargowego w Polsce. Chińscy producenci autobusów odrobili lekcję z jakości, zbudowali zaplecze serwisowe i udowodnili, że są równorzędnym graczem na wymagającym europejskim rynku.
Przyszłość e-mobilności w Polsce będzie prawdopodobnie oznaczać dywersyfikację taboru – w miejskich zajezdniach staną obok siebie pojazdy polskie, niemieckie i chińskie. Dla pasażera liczy się przede wszystkim ekologia, komfort i punktualność. Pochodzenie autobusu schodzi na dalszy plan, gdy pojazd jest cichy, czysty i niezawodny.
Więcej o imporcie z Chin dowiesz się ze strony https://jwimport.pl/.